Przekomarzanki
_
Przekomarzanki
„Przekomarzanki”, to dialog poetycki, zainicjowany wierszem „Bugenwilla”, pomiędzy Jolantą Marią Dzienis (JMD) autorką utworu i Wojciechem Więckowskim (WW), współpracownikiem portalu Podlaski Senior Białystok. Z prawdziwą przyjemnością przedstawiam tę, napisaną klasycznym trzynastozgłoskowcem, prawdziwie romantyczną rozmowę dwójki poetów.
Bugenwilla (JMD)
Amarantem mój balkon z wiosną się rumieni
Tak listki pnącza w słońcu jaskrawo się mienią
Przez dzień cały marzę o wytchnienia chwili
Gdy zatracę się w wonnej magii bugenwilli
Drobniutkie kwiatki, śnieżną rozsypane chmurą,
Chłonąc dotyk promieni upalną godziną
Na batyście zielni wypukłą gipiurą
Błyskają jak perełki z lampy Aladyna
Wśród soczystych podsadek, wabiących kolorem,
Motyle baraszkują w tanecznym natchnieniu
Cynobrem rozświetlają przedwieczorną porę
Beztrosko przysiadając na nagim ramieniu
Słodycz kosmatych łapek, skrzydeł atłasowych
Gorzki zapach słońca, nawet o północy,
Kusi, żeby z rozkosznymi zawrotami głowy
Wrócić do świata baśni z tysiąca jednej nocy
WW
Jolanto najmilejsza, tylko nie bij, proszę,
że się pośród Twych wersów wymądrzam po trosze
i równiutko, pod sznurek ułożone zdania
do ewentualnego ślę wykorzystania.
Lecz kiedy pod swe gusta frazę wyrównałem
do „Bugenwilli” respons taki napisałem:
Cynobrowym motylem na nagim ramieniu
przysiadłem w bugenwilli wonnym upojeniu
i wiedziony powabem, co słodko przenika
poprzez muślinowatą materię stanika
zwiedziłem jeden z drugim pagórek malutki
kosmatymi łapkami łechcąc czułe sutki.
A gdy je coraz bardziej namiętnie pieściłem…
mucha siadła na nosie i się obudziłem.
JMD
Gdy pierwsze cztery wersy listu przeczytałam
Zazgrzytawszy zębami, tak sobie myślałam:
Zamiast w czarze zatonąć słodkiej bugenwilli
Płochym czuć się motylem choć w ułamku chwili
Ty mail mi szybki z garścią sugestii wysłałeś
Którymi bez pardonu zmiany wprowadzałeś
Do mojego wiersza. Widząc to oniemiałam,
Czyżbyś wiedział najlepiej, co powiedzieć chciałam?
Nie przyjmę twych pomysłów, nawet pod naciskiem
Lekceważąc poprawek podpowiedzi wszystkie
A ty, żeby nie zostać drętwym pragmatykiem
Bądź jeśli nie motylem, to chociaż Świerszczykiem.
Zaraz potem następne linijki ujrzałam
I do maila te słowa szybko dopisałam:
Gdyś Ty śnił, zatopiony w bugenwilli czarze
Zachwycony bezwstydem kraju sennych marzeń
Ja śpiąc, niczym królewna, na ziarenku grochu
Wystawiona na śmiechy dworskiego motłochu
Liczyłam bezustannie te zgłoski wstydliwe
Któreś wskazał wieczorem jako ciut wadliwe
Próżną będąc i nie chcąc korzystać z pomocy
Na nic zmitrężyłam pół swej cennej nocy
A gdy wreszcie z radością koncept uchwyciłam
Skowronek zaświergolił i.. się obudziłam…
WW
A kiedy się budziłaś przy śpiewie skowronka
w pozłocistych promieniach wiosennego słonka
koncept, który umykał i już był w pół drogi
ku zniknięciu, chwyciłaś jak byka za rogi
i wziąwszy go na powróz talentu swojego
przyłożyłaś Wojtkowi klapsa przykładnego
by swego nosa nie pchał w nieswoje wersety.
Lecz to go nie zraziło – stety czy niestety
i nieraz mu się zdarza w sennym ukojeniu
motylem cynobrowym być na Twym… ramieniu.
JMD
Kiedy na mym ramieniu przysiadasz motylem
W biegu lekkim przez życie zatrzymam się chwilę
By podziwiać cynober skrzydełek przejrzystych
Zgłębiając zamierzenia twych intencji czystych
Bo innych pod uwagę nawet wziąć nie zechcę
Gdy muśnięciami łapek skórę moją łechcesz
Możesz też nos swój wtykać czasem w me wersety
Szukając w nich powodów do zmysłów podniety
Które to bodźce sprawią, co nie będzie grzechem
Że wiersz ku mnie pisany przeczytam z uśmiechem
WW
Po zadumie nad wersów Twych ostatnich treścią
sterana główka moja musiała odpocząć;
teraz kontynuację dialogu z niewieścią
płcią, spostrzeżeniem barda chcę rozpocząć:
że gdy się wypowiada płeć tak zwana słaba,
to jest to tylko zwykłe babskie szaba-daba.
Zatem w naszych relacjach z poetką poety
chcę wykorzystać Twojej próżności zalety:
Chcę napełnić Cię swoim oddechem
by Twe oczy rozświetlić uśmiechem.
Chcę napełnić Cię swoją miłością
byś po świecie biegała z radością.
Wiem, że dla chłopców Eros w kierunku zabawy
bieży, zasię dla dziewczyn są to ważne sprawy,
więc pośród frywolnego z panną rozbawienia
oczekuję na jasny sygnał przyzwolenia.
Bo chociaż kosmatymi myśli i łapkami .
Cię głaszczę, co nie wszystkim wyda się czystością,
to jedynie stosunki takie między nami
dopuszczam, które przyjmiesz i oddasz z radością.
Można jeszcze napomknąć, bez zbytnich roztkliwiań,
iż niedalekim koniec moich poszukiwań.
Więc jeżeli – choć jesteś dziewczyną wciąż młodą –
relacje nasze skroisz purytańską modą,
to mimo że w tych sprawach jeszczem nie jest nędzarz
będzie ze mnie już tylko don Juan – gawędziarz.
JMD
No i popatrz, do czego prowadzą wersety,
Z rozbłysku myśli wzięte, nie z ksiąg, czy gazety
Składane z rozbawieniem, w radosnym zapale
Budzić pragnień spełnienia nie łaknące wcale
Zapisane naprędce z figlarnym uśmiechem
Wracają teraz do mnie podwojonym echem
Które we mgle odbite na granicy cienia
Mówi, jak kąt padania dziwacznie się zmienia
Gdy trafia na dwa różne ośrodki doznania
Dające szansę tylko na krótkie spotkania
Szybką wymianę myśli, ale na nic więcej
No, może też czasami na figle dziewczęce
Bo mówiąc w tajemnicy, tylko między nami
Podskoczysz gdy usłyszysz hałas za plecami!
Kim będę więc dla ciebie, spytasz urażony…
Na pewno nie zastąpię kochanki, czy żony
To nie są role dla mnie, musisz mnie posłuchać
Znajomą pozostanę niezwykłego ducha
Taką wiecznie obłoczną, wietrzną przyjaciółką
Bujająca w przestworzach motylem, nie pszczółką
Z konikiem polnym więcej mającą wspólnego
Niż z mrówką, o czym musisz pamiętać kolego!
WW
Niechajże wiersza tego początkowe zdania
będą podziękowaniem za dar zakochania.
Który to stan nieporównywalny z niczem
jest najcudowniejszym na świecie przeżyciem.
Wciąż wspominam rozmowę z Tobą, trudną, którą
znajduję w swoim życiu istotną cezurą:
Zapewne w jakimś związku z mą przeszłością chwacką
wyznaczyłaś mi ważną funkcję literacką;
dotąd byłem chłopięciem płochym, bo dość ślicznym,
odtąd będę poważnym podmiotem lirycznym,
co już pieścić Cię będzie tylko w wyobraźni,
w realu pielęgnując dar Twojej przyjaźni.
JMD
Nikt nie może mieć wstępu do Twej wyobraźni
Ale wierzę głęboko w szczery dar przyjaźni
Przyjmuję go dziś przeto z uśmiechem swawolnym
Wiedząc, że cenisz sobie szczęście bycia wolnym
Maryli z Wereszczaków zaś we mnie szukałeś
Odrzucenia, jak Adam podświadomie chciałeś
Możesz więc siąść pod gruszą i mieć swą uciechę,
Że strofy Twoje trafią pod niejedną strzechę.
WW
Powinienem dorzucić jeszcze to i owo,
lecz dziewczyny kochają mieć ostatnie słowo.
JMD
Ostatnie słowo w sporze to poważna sprawa.
Przekomarzanek koniec. Czas na gromkie brawa!
–