Kiedy śledź stał się trucizną
Kiedy śledź stał się trucizną
Zbliża się Boże Narodzenie. Nastał czas na zastanowienie się nad doborem wigilijnych potraw. Tradycja narzuca konkretne dania postne. Ryby, grzyby, jarzyny, barszcze, kapusta i mak będą wieść prym na przystrojonych stołach. Tak nakazują obyczaje.
Niestety, zdarza się, że z przyczyn rozmaitych, utarte normy trzeba zmienić i dać początek nowym regułom. Tak stało się właśnie u mnie. Gdy okazało się, że jestem uczulona na ryby, mama stanęła przed nie lada wyzwaniem. Przecież jej dziecko nie może jeść podczas wigilii, gdzie wymaganych jest dwanaście potraw, tylko uszek z grzybami i barszczu! Toteż na naszym stole pojawiły się, obok przyjętych zwyczajem dań, kartacze z jarzynowym farszem, oblane podsmażoną na oleju złotą cebulką, placuszki z ciasta kopytkowgo, nadziane duszonymi grzybami i wędzonym serem, pieczarki faszerowane, naleśniki z kurkami, pierogi z kutią oraz trzy różne sałatki warzywne.
Do dzisiaj przyrządzam te potrawy. Nie tylko od święta. Najczęściej zaś dwie z nich, gdyż córka wprost przepada za placuszkami ziemniaczanymi z pieczarkami, a zięć zawsze prosi o pieczarki faszerowane.
Nie trzeba mnie długo prosić o te dania, gdyż nie są wcale skomplikowane w przygotowaniu.
Sami zobaczcie!
Żeby zrobić placuszki z nadzieniem pieczarkowym, kilogram świeżo ugotowanych ziemniaków mielę, albo dobrze ubijam.. Dodaję jedno surowe jajko, trochę soli i mąkę pszenną. Tej ostatniej mniej więcej 2 szklanki,. Wyrabiam do uzyskania jednolitej masy. Jeżeli ciasto kopytkowe ciągle się klei, dosypuję mąkę tak długo, aż wyrabiana masa przestaje lepić się do dłoni i można bez problemów formować płaskie placuszki.
Kilogram surowych pieczarek mielę, doprawiam solą, pieprzem do smaku, wkruszam też sporą szczyptę suszonego tymianku i przesmażam z drobniutko poszatkowaną dużą cebulą. Przygotowany farsz nakładam na ziemniaczane placuszki, zaklejam je, nadaję im kształt okrągłych kotlecików, po czym smażę na oleju na śliczny rumiany kolor.
A mój przepis na faszerowane pieczarki jest również wyjątkowo prosty.
Pieczarki myję, obieram z białych błonek. Usuwam ogonki, które drobniutko szatkuję nożykiem. Rozdrobnione mieszam z surowym jajkiem, startym na tarce żółtym serem i wyciśniętym w prasce czosnkiem. Dosypuję również ulubione przyprawy, czyli tymianek, trochę estragonu i pieprz. Sera daję tyle, żeby masa nie była za rzadka. Niektórzy dopełniają nadzienie bułką tartą, ale mnie to nie smakuje.
Nadziewam pieczarki otrzymaną masą, odrobinkę ją uklepuję, po czym duszę w piekarniku w żaroodpornym naczyniu, na którego dno wlewam odrobinę wody z oliwą. Nie za dużo, żeby nie utopić naszego dania, no i żeby nie było za tłusto.
Jeżeli piekarnik jest zajęty, jak to przy świętach, używam głębokiej patelni ze szczelną pokrywką. Gdy farsz w pieczarkach ma już konsystencję stałą, na każdą nakładam jeszcze dodatkowo kwadratowy kawałeczek sera. Kiedy ten się rozpuści, oblewając pieczarkę, danie jest gotowe do podania. Dekoruję każdą pieczarkową czapeczkę żurawinami, lub borówkami.
To danie smakuje później nawet na zimno.
W tym roku również zjawią się na wigilijnym stole potrawy, wymyślone przez mamę wiele lat temu. Zajęły już bowiem stałe miejsce w świątecznym menu mojej rodziny. Czy dzięki alergii na ryby narodziła się nowa tradycja? Życie pokaże.
–