Spacer w deszczu
—
Pod beznadziejnie zachmurzonym niebem,
Wędruję z deszczem we włosach, na nosie,
Gdzie się zagubił mój słoneczny uśmiech,
O który mnie dzisiaj pewnie nie poprosisz?
Brnę po kostki w błotnistych kałużach,
Zostawiam ślady na płaszczu jesieni,
Jeśli nie ma cię u mego boku,
Kto zechce humor paskudny odmienić?
Parasolka więdnie, w kącie zapomniana,
Przemoczone łachy do pleców się kleją,
Kto dziś otrze łzy, osuszy mnie całą,
Kto zapragnie napełnić me serce nadzieją?
Pytania swobodnie szybują w przestworzach,
Nim powrócisz, jak liście opadną jesienne,
Więc kto je pozbiera i kto ci je zada,
Bym mogła odpowiedź usłyszeć zbawienną?
Zegary kojąco tykają w ciemnościach,
Lecz rytmu serca nie mogą dogonić,
Czy mogę uwierzyć, że do mnie powrócisz,
Nim poczuję dotyk twoich czułych dłoni?
Za sekundą minuta, godzina i doba,
Czas swobodnie płynie, nigdy nie przestanie.
Do smutku i deszczu, radości i słońca,
Dorzucam dobrowolnie cierpliwe czekanie…
—